Zdaje mi się, że cała wiedza o moim życiu pochodzi z książek
Jean-Paul Sartre, Mdłości

wtorek, 3 lutego 2009

królowa nauk


Pobawmy się w matematykę. Matematyka jest użyteczna, otwiera nowe perspektywy, odświeża umysł. Takie ćwiczenia bywają czasem bardzo pouczające. Poproszę was o chwilę cierpliwości i uwagi. Skupię się tylko na dwóch obszarach, tych, na których odegrałem pewną rolę, jakkolwiek podrzędna by była: to wojna ze Związkiem Radzieckim i program eksterminacji, w naszych dokumentach zwany oficjalnie Ostatecznym Rozwiązaniem kwestii żydowskiej – Endlösung der Judenfrage, że zacytuję ten piękny eufemizm. Na frontach zachodnich straty były stosunkowo mniejsze. Moje dane wyjściowe są nieco arbitralne – nie mam wyboru, badacze nie doszli do porozumienia. Jako szacunek strat po stronie radzieckiej przyjmuję tradycyjną liczbę, podaną w 1956 roku przez Chruszczowa: dwadzieścia milionów, ale weźmy pod uwagę, że Reitlinger, renomowany badacz angielski, pisał tylko o dwunastu milionach, i że Erickson, badacz szkocki, równie, a może nawet bardziej renomowany, doliczył się minimum dwudziestu sześciu milionów; tak więc wyraźnie widać, że oficjalne dane sowieckie to niemal połowa obu tych szacunków, z milionowym marginesem błędu. Co do strat niemieckich – wyłącznie w ZSRR, ma się rozumieć – to możemy opierać się na jeszcze bardziej oficjalnej i po niemiecku precyzyjnej liczbie 6172373 żołnierzy, ofiar wojny na froncie wschodnim między 22 czerwca 1941 roku a 31 marca 1945 roku. Obliczenia te zaksięgowano w wewnętrznym raporcie OKH (Naczelnego Dowództwa Wojsk), odnalezionym już po wojnie, niemniej obejmują one zabitych (ponad milion), rannych (prawie cztery miliony) i zaginionych (czyli zabitych plus więźniów, plus zabitych więźniów, razem około 1288000). Żeby dojść szybko do dwóch milionów zabitych, bo ranni nas tutaj nie interesują, doliczmy jeszcze mocno przybliżoną liczbę pięćdziesięciu tysięcy z hakiem dodatkowych ofiar z okresu pomiędzy 1 kwietnia a 8 maja 1945 roku, głównie z Berlina, a do tego dodajmy szacunkowy milion cywilów, którzy zginęli podczas nalotów na wschodnie Niemcy i późniejszych migracji ludności, czyli w sumie, dajmy na to, trzy miliony. W kwestii żydowskiej mamy wybór: liczba uświęcona – choć wielu ludzi nie wie, skąd się wzięła – wynosi sześć milionów (Höttl zeznał w Norymberdze, że słyszał ją od Eichmanna.

Z kolei Wisliceny twierdził, że Eichmann mówił swoim kolegom o pięciu milionach; sam Eichmann, gdy Żydzi mogli wreszcie zadać mu to pytanie osobiście, powiedział, że to było pięć-sześć milionów, ale raczej chyba pięć). Dr Korherr, który opracowywał statystyki dla Reichsführera-SS Heinricha Himmlera, 31 grudnia 1942 roku doliczył się nieco mniej niż dwóch milionów, ale przyznał mi, gdy rozmawiałem z nim 1943 roku, że jego dane wyjściowe nie były wiarygodne. Wreszcie, bardzo szanowany profesor Hilberg, specjalista w tej dziedzinie, raczej niepodejrzewany o stronniczość, a już na pewno nie o postawę proniemiecką, pod koniec szczegółowej, dziewiętnastostronicowej analizy podaje liczbę 5100000, co z grubsza pokrywa się z opinią nieboszczyka Oberstürmbannführera Eichmanna. Przyjmijmy więc wyliczenia profesora Hilberga, co daje nam następujące zestawienie:

Zabici po stronie radzieckiej 20 milionów
Zabici po stronie niemieckiej 3 miliony
Suma pośrednia (Front Wschodni) 23 miliony
Endlösung 5,1 miliona
Razem: 26,6 milionów, zważywszy na to, że 1,5 miliona Żydów zostało już wcześniej zaksięgowanych w rubryce „zabici po stronie radzieckiej” („Obywatele radzieccy, którzy zginęli z rąk germańsko-faszystowskiego najeźdźcy”, jak dyskretnie informuje napis na niezwykłym monumencie w Kijowie).

A teraz obiecana matematyka. Konflikt zbrojny z ZSRR rozpoczął się 22 czerwca 1941 roku o trzeciej nad ranem, a oficjalnie zakończył 8 maja 1945 roku o godzinie 23.01, co daje nam trzy lata, dziesięć miesięcy, szesnaście dni, dwadzieścia godzin i jedną minutę, czyli, zaokrąglając, 46,5 miesiąca, 202,42 tygodnia, 1417 dni, 34004 godziny albo 2040241 minut (wliczając tę dodatkową jedną minutę). Przyjmijmy, że program zwany Ostatecznym Rozwiązaniem realizowano w tym samym przedziale czasowym; wcześniej niczego jeszcze nie postanowiono, niczego nie usystematyzowano, straty po stronie żydowskiej były dziełem przypadku. Połączmy teraz obie te kalkulacje: po stronie niemieckiej daje to 64516 śmiertelnych ofiar miesięcznie, czyli 14821 zabitych tygodniowo, czyli 2117 zabitych dziennie, 88 zabitych na godzinę i 1,47 zabitego na minutę, średnio w każdej minucie każdej godziny każdego dnia w każdym tygodniu każdego miesiąca każdego roku w ciągu trzech lat, dziesięciu miesięcy, szesnastu dni, dwudziestu godzin i jednej minuty. Po stronie żydowskiej, licząc także Żydów radzieckich, mamy około 109677 śmiertelnych ofiar miesięcznie, czyli 25195 zabitych tygodniowo, czyli 3599 zabitych dziennie, czyli 150 zabitych na godzinę czyli 2,5 zabitego na minutę w okresie jak wyżej. Wreszcie, po stronie radzieckiej daje nam to jakieś 430108 śmiertelnych ofiar miesięcznie, 98804 zabitych tygodniowo, 14114 zabitych dziennie, 588 ofiar na godzinę albo 9,8 zabitego na minutę, okres jak wyżej, średnia z łącznej sumy ofiar na polu mojego działania wynosi 572043 zabitych miesięcznie, 131410 zabitych tygodniowo, 18772 zabitych dziennie, 782 zabitych na godzinę, 13,04 zabitych na minutę, w każdej minucie każdej godziny każdego dnia w każdym tygodniu każdego miesiąca każdego roku w danym okresie, wynoszącym, dla przypomnienia, trzy lata, dziesięć miesięcy szesnaście dni, dwadzieścia godzin i jedną minutę. Ci, co kpili sobie z dodatkowej minuty, faktycznie jakby wstawionej tu ręką skrajnego pedanta niech uświadomią sobie teraz, że przyniosła ona średnio 13,04 dodatkowych ofiar i niech wyobrażą sobie – jeżeli w ogóle są do tego zdolni – trzynaście osób z własnego otoczenia zabitych w ciągu jednej minuty. Możemy także wyliczyć odstępy pomiędzy każdą kolejną śmiercią: daje nam to średnio jednego zabitego Niemca co 40,8 sekundy, jednego zabitego Żyda co 24 sekundy i jednego zabitego bolszewika co 6,12 sekundy, czyli średnio jedną ofiarę co 4,6 sekundy, wszystko w wyżej opisanym okresie. Teraz jesteście gotowi, opierając się na tych obliczeniach, sami przeprowadzić podobne, konkretne ćwiczenia na wyobraźnię. Na przykład, z zegarkiem w ręku, policzcie sobie: jeden trup dwa trupy trzy trupy... etc. co 4,6 sekundy (albo co 6,12 sekundy, co 24 sekundy czy co 40,8 sekundy, zależnie od preferencji), próbując „ujrzeć” je przed sobą kolejno: jeden, dwa, trzy trupy. Zobaczycie, to niezłe ćwiczcie medytacyjne. Albo weźcie inną tragedię, bardziej współczesną, taką, która was mocno poruszyła, i zróbcie porównanie. Przykładowo, jeśli jest wśród was Francuz, to może zająć się ową drobną algierską przygodą, tak traumatyczną dla jego rodaków. W ciągu siedmiu lat straciliście tam 25000 obywateli, wliczając przypadkowe śmierci: odpowiada to (nieco zaniżonej) liczbie zabitych w ciągu jednego dnia i trzynastu godzin na Froncie Wschodnim; albo liczbie ofiar żydowskich z około siedmiu dni. Nie liczę tu, oczywiście, zabitych Algierczyków; ponieważ nie mówicie o nich praktycznie nigdy, ani w książkach, ani w telewizji, nie są oni dla was chyba aż tak ważni. A na każdego z waszych zabitych przypada dziesięć ofiar po stronie algierskiej – wy je uśmierciliście, godny podziwu wysiłek, właściwie porównywalny z naszym. Tu przerwę, choć moglibyśmy jeszcze tak liczyć bardzo długo; namawiam was: kontynuujcie sami, aż do chwili, w której ziemia usunie się wam spod nóg. Ja nie mam takiej potrzeby, od dawna już myśl o śmierci jest mi „bliższa niż arteria mej szyi”, jak mówi piękne zdanie Koranu. Gdyby kiedykolwiek udało się wam doprowadzić mnie do płaczu, moje łzy byłyby żrące jak kwas.


Jonathan Littel, Łaskawe