Zdaje mi się, że cała wiedza o moim życiu pochodzi z książek
Jean-Paul Sartre, Mdłości

wtorek, 23 czerwca 2009

stół

- Ty chuju jebany, ty chuju pierdolony, z krawężnika, ty... No, co się tak patrzysz? Co, nie mówiłam, nie ostrzegałam, nie prosiłam, co się tak patrzysz jak dureń? Myślisz, że ja jestem murem, betonem, że wszystko wytrzymam, że będę tak latami, jak inne, jak inne durne baby? No, co mi przysięgałeś, no, co? Nie pamiętasz, mam ci przypomnieć? Tak, nie pamiętasz, zapomniałeś, biedaczysko, pamięć stracił. Ja ci przypomnę chuju, chuju pierdolony, wszystko ci przypomnę, pokażę. Masz, masz, popatrz się. Widzisz ten album, draniu, widzisz. Masz, przypatrz się, pamiętasz, no pamiętasz skurwysynu, no, gap się, gap, przypominaj sobie, i to szybko. Nie przypominasz sobie, nie, to ja ci przypomnę. To są zdjęcia z naszego ślubu. To jestem ja, a to jesteś ty, a to są świadkowie, pamiętasz, chuju, to jest Edek, a to jest Arleta. To są świadkowie, draniu, a wiesz, po co są świadkowie. Nie wiesz, znowu zapomniałeś. Nie pamiętasz. To ja ci powiem, przypomnę. Świadkowie są po to, abyś nie rzucał słów na wiatr, abyś się kogoś bał, pamiętał, coś przysięgał, a jak zapomnisz, to oni ci mają pomóc sobie przypomnieć. Ja, chuju jebany, nie będę po nich posyłać, cyrku większego nie zrobię, ale mam już dość, mam dość. Pamiętasz, pamiętasz, co mówiłeś, pamiętasz, co podpisywałeś? Podpisywałeś, ścierwo, że mi będziesz wierny, wierność ślubowałeś, a co ty robisz, co ty robisz? Ile razy cię prosiłam, żebyś z tym skończył? Co nie podobają ci się moje piersi, za małe, obwisłe? Wolisz wielkie cyce. Czemu mi o tym przed ślubem nie powiedziałeś, skurwysynu, no czemu, czemu nie powiedziałeś, jak dziecko płodziłeś, czemu? A ty wiesz, chuju pierdolony, że ja tymi piersiami wykarmiłam ci syna, którego tak chciałeś. Syna masz, durniu, i wcale się nim nie zajmujesz, nie interesujesz, uciekasz do lasu, uciekasz od siebie, bo to cząstka ciebie. No co? Boisz się siebie samego, skurwysynu, powiedz, że się boisz, tchórzu. Taki ojciec z ciebie dobry, taki z ciebie ojciec, ty śmierdzielu! A ty wiesz, jak śmierdzi ci z mordy? Coo? Nie wiesz? Pewnie ta z cycami ci nigdy nie powiedziała. Ja ci powiem, bo śpię z tobą od lat, powiem ci, śmierdzi ci z mordy jak z dupy, tak ci śmierdzi. Twoje giry wystawiane na stolik też śmierdzą, śmierdzą jak trup, a ty sam śmierdzisz, śmierdzisz jak jebany skurwysyn, śmierdzisz jak te wszystkie twoje ptaszki napchane naftaliną. Ciebie też ktoś kiedyś napcha i powiesi na ścianie. A ten pokoik... To twoje muzeum. To miał być pokoik dziecka, a tyś co z niego zrobił? Muzeum łowiectwa sobie zrobiłeś. A ty wiesz, skurwysynu, że dziecko się moczy przez to twoje wypchane skurwysyństwo, wiesz, że się moczy, że się boi? Jakim ty ojcem jesteś, jakim człowiekiem? Ty nieczuły draniu, ty niedorosły skurwielu, ty chuju jebany, ty jebańcu! No co, co się tak patrzysz? Zatkało cię? Co ty sobie wyobrażasz, że co, że ja nie potrafię. Ja wszystko potrafię i wszystko mogę, bo ja żyję, żyję życiem, prawdziwym życiem, wiem, co to jest i z czym się je to życie, a ty, ty, chuju, nic o nim nie wiesz, bo nie chcesz, bo ci tak wygodniej i jeszcze mnie zdradzasz, zdradzasz regularnie, z taką szmatą, z taką dziwką, którą wszyscy jebią...

Siedziałem pod stołem, bardzo się bałem. Nie sądziłem, że mama zna takie słowa. Zawsze myślałem, że mama jest spokojną, dobrą, pokorną, płaczliwą kobietą. Ale widać na każdego przychodzi czas, każdy nosi w sobie granice, które pewnego dnia mogą się połamać i wypuścić z zasiek tysiące brzydkich, gorzkich, ale chyba prawdziwych słów. Tak było tego dnia.

Hubert Klimko-Dobrzaniecki, Raz.Dwa.Trzy

1 komentarz:

MySweetDreams pisze...

o matko z córką - czegoś takiego to ja jeszcze nie tylko nie czytałam, ale i nigdy nie słyszałam - ale musiało jej się nazbierać. Zaintrygowałeś mnie tym fragmentem, nie omieszkam sięgnąć przy okazji.