Zdaje mi się, że cała wiedza o moim życiu pochodzi z książek
Jean-Paul Sartre, Mdłości

czwartek, 28 lutego 2008

ewolucja



Miałem sie nie wyłamywać, ale nie wytrzymałem. Bo rysunek pokazać muszę.
Podpis dać? Niech będzie:

Kierunkowa zmiana poprzez niekierunkowe chaotyczne przyrosty.

To nie moje. To "generatora definicji" Dzięki, RW!


środa, 27 lutego 2008

powtórka


Nigdy się nie powtarza tych samych grzechów. Nawet wtedy, gdy wyznanie win ubieramy w takie same słowa, zawsze dotyczą one nowych faktów. Nie ma nic dziwnego, że się potykamy na tych samych progach, bo przez te same progi każdego dnia musimy przechodzić. Ci sami są nieznośni bliźni, których mamy kochać, te same nużące, codzienne obowiązki, to samo zmęczenie, te same zakorzenione w nas nawyki i nałogi - jednym słowem powtarzające się sytuacje, w których czasem zwyciężamy, a czasem ulegamy. Sakrament pojednania broni nas przed rutyną zła i kapitulacją. Słabe w naszym życiu miejsca przez ten sakrament wystawiamy na działanie Boga. Jest w akcie pokuty zawarta modlitwa Psalmisty: «Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste i odnów w mojej piersi ducha niezwyciężonego» (Ps 51). Jest to jedna z modlitw najczęściej wysłuchiwanych. Bóg-Stwórca wkracza w nasze wysiłki i nas uzdrawia.

ks. Adam Boniecki, Alibi grzesznika, „Tygodnik Powszechny”

poniedziałek, 25 lutego 2008

ciepło

Kiedy wróciłem do domu dzień po ogłoszeniu wy­ników z egzaminu do liceum, zastałem tatę w bujanym fotelu, opróżniającego butelkę. Wtedy odbyliśmy jedyną rozmowę, któ­rą można by nazwać metafizyczną.

– Duży już jesteś, synku – był wstawiony i mówił, jakby przeżuwał resztkę zimnego obiadu. – Ależ ten czas leci.

– No, leci, tato.

– Ani się obejrzę, a już będziesz na studiach. No, no – pokręcił głową – wyrosłeś i zmądrzałeś.

Gdybyś wiedział, jak bardzo, pomyślałem, ale nie powiedziałem ani słowa. Pijany ojciec nie prowadził rozmowy, Chciał być wysłuchany.

– Chciałbym zobaczyć, jak ułożysz sobie życie. Chciałbym, żebyś miał dużo dziewczyn, tak, dużo dziewczyn. A co, myślisz, że ja ślepy jestem? Życzę ci ich nie tylko dla twojej przyjemności, chcę, żebyś nabrał doświadczeń i mądrze sobie wybrał żonę. Tylko żebyś mnie dziadkiem za wcześnie ni c zrobił. – Napełnił szklankę. – Zresztą zmądrzejesz, to zobaczysz. Ale wnuka to jeszcze bym chciał. Zobaczymy. Może doczekam. Może zaciągnął – nie stracę całkiem ciepła.

Ostatnie słowa powiedział wyraźniej, pewno chciał, żebym dobrze je zrozumiał. Nie zrozumiałem.

Masz mnóstwo ciepła powiedziałem i zrobiło mi się głupio. Nie tylko trafiłem kulą w płot. Płot runął.

Och, nie ojciec się uśmiechnął. Pomyślałem sobie dzisiaj, że życie to nieustanna strata ciepła. Noworodek ma temperaturę ciut, ciut wyższą od normalnego człowieka. Staruszek ma kilka kresek mniej, a potem przychodzi na niego taki dzień, że ciepło traci zupełnie i nabiera temperatury otoczenia. Każdego z nas to czeka, więc mnie też. Pociągnął ze szklanki, jakby wódka z sokiem jabłkowym mogła przedłużyć życie. Strata ciepła ma sens podwójny wyjaśnił. Pierwszy to taki, że umieramy. Drugi, cóż, rzecz bardziej skomplikowana. Przyszła mi do głowy, kiedy patrzę na ciebie. Jesteś mądry, ale naiwny. Chcesz kochać, ale nie umiesz. W twoim wieku byłem taki sam. Wtedy jesteśmy gorący. Chce nam się różne rzeczy robić, przytulilibyśmy całą kulę ziemską. Potem, z czasem, no różnie bywa. Stygniemy, potem okazuje się, że praca ważniejsza niż miłość, sztuka niż człowiek. I budzisz się nagle kompletnym pierdzielem bez serca nawet dla siebie samego. Obrzucił mnie badawczym spojrzeniem. W ten czy inny sposób tracimy ciepło przez całe życie.

Nie wiedziałem, co mam odpowiedzieć, i żal mi było taty. Niewiele zrozumiałem z tego, co powiedział. Miałem wówczas własne mądrości i byłem zdania, że tato pieprzy dyrdymały, bo się upił.

Idź, idź rzekł nagle. Posłuchaj muzyki, co się będziesz nudzić.

Zrobiło mi się przykro, poszedłem, ale nie włączyłem wieży. Zastanawiałem się, czy mogę ojcu pomóc. Nic nie przyszło mi da głowy. No nie, myślałem, tak bardzo się myli. Śmierć to przecież nic strasznego.

Obudziłem się w środku nocy, przejęty myślą, że tato jednak umarł we śnie. Wślizgnąłem się do sypialni rodziców, mama leżała na plecach i chrapała przez nos. Ojciec spał w najlepsze.

Powyżej portret czuwał nad jego snem.


(…) W środku nocy gwóźdź wbity dziesięć lat wcześniej nie wytrzymał i portret spadł ze ściany. Obraz uderzył śpiącego ojca w skroń i zabił na miejscu.



Łukasz Orbitowski, Tracę ciepło


niedziela, 24 lutego 2008

abstineo

Can. 919 - § 1. Sanctissimam Eucharistiam recepturus per spatium saltem unius horae ante sacram communionem abstineat a quocumque cibo et potu, excepta tantummodo aqua atque medicina.

Can. 1247 - Die dominica aliisque diebus festis de praecepto fideles obligatione tenentur Missam participandi; abstineant insuper ab illis operibus et negotiis quae cultum Deo reddendum, laetitiam diei Domini propriam, aut debitam mentis ac corporis relaxationem impediant.

Codex Iuris Canonici


kraść niebo

Jeden ze złoczyńców, których powieszono, urągał Mu: «Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas». Lecz drugi, karcąc go, rzekł: «Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież - sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił». I dodał: «Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa». Jezus mu odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju».

Łk 23, 39-43




Inny człowiek jest we mnie obecny - lub obecny przy mnie - poprzez roszczenie, jakie we mnie budzi. Widać to w świadomości pytania. Drugi postawił mi pytanie. Rozpoznaję to po zawieszonym głosie, po oczach, po wyrazie twarzy. Pytanie nie jest jednak ani zawieszonym głosem, ani błyskiem oczu, ani wyrazem twarzy. Pytanie jest roszczeniem. Ten, kto pyta, rości sobie prawo do odpowiedzi. Pierwszą odpowiedzią na pytanie jest świadomość, że trzeba odpowiedzieć. W tym trzeba czujemy obecność innego człowieka. Inny człowiek jest obecny przy mnie poprzez to, co trzeba, abym dla niego uczynił; i ja jestem przy nim obecny poprzez to, co trzeba, aby on uczynił dla mnie. Więź, która między nami powstaje, jest więzią zobo-wiązania. Zobo-wiązanie jest obowiązkiem.

ks. Józef Tischner, Filozofia dramatu

piątek, 22 lutego 2008

głębia

Mit o Narcyzie jest głębszy, niż się na pierwszy rzut oka wydaje. Nikt nie widział swojej własnej twarzy. To, co jest dla nas najbliższe i najbardziej własne, co najbardziej plastycznie uwidocznia nasze "ja", możemy poznać tylko poprzez lustrzane oblicze. Próbujemy dostać się za lustro, pod gładką taflę, która odbija nasza twarz. Ale pod jej powierzchnią zieje głębia, mająca swoje rafy. Narcyz, olśniony odkryciem swego oblicza, był do tego stopnia zafascynowany powierzchnią, obrazem, na niej, że zapomniał o głębi - a to przesądziło fatalnie o jego losie.


ks. Tomáš Halik, Co nie jest chwiejne, jest nietrwałe. Labiryntem świata z wiarą i wątpliwościami

podstawówka

– Jedno mi nie daje spokoju zaczął Konrad. Znów poczęstował mnie papierosem i znów odmówiłem. – Bo tak jak gadam z tobą, to ty zupełnie normalny koleś jesteś, więc czemu na co dzień zachowujesz się jak cipa?

– Żyję, jak lubię.

– Aha. Lubisz być cipą?

– Nie jestem cipą.

– Jesteś, jesteś. Żeśmy cię gonili, to ubaw był, a tak można pogonić tylko cipę.

– No dobrze. Ale mówisz, że normalny ze mnie koleś... Tak właśnie powiedziałeś. To – alkohol zaczynał szumieć mi w głowie – to nie widzisz, że nie powinniście mnie tak traktować?

Konrad aż się zakrztusił.

– No, stary, a żeś strzelił – wykaszlał. – Jasne, że powinniśmy. Co ty myślisz, że ja cię będę teraz przepraszał? No idź, lepiej spierdalaj. Ja wiem, co ty sobie myślisz, że jesteś artycha i z dobrego domu, a my są kmioty, co się na tobie nie poznali. Przyznaj się, twierdzisz, że jesteś inny niż wszyscy, co? Indywidualista, tak?

– To prawda.

– A do dupy z takim indywidualistą, co nawet bronić się nie umie. jesteś gość, jesteś inny, pewno lepszy, bo mądrala z ciebie. i naucz się bronić. – Pociągnął wina. – Ja tam niczego nie żałuję i powiem ci jeszcze, że nikt ci nic złego nie zrobił. Ani żeśmy ciebie nie połamali, ani nic, zdrowy jesteś. A że wsadziliśmy cię do kantorka albo w kiblu podtopili? A co, myślisz, że lej będzie inaczej? Już się życie tobą zajmie, aż zatęsknisz za kolegami z podstawówki.

– Wątpię. – Miałem ochotę odstawić wino i pójść, ale nie wróciłbym w tym stanie do domu.

– Świat cię jebie, co? Świat to Grela, ja, Kajtek, paru innych. Ty cały czas myślisz, że świat jest do dupy A to z tobą jest coś nie tak. Jeśli żadna dziewczyna na ciebie nie spojrzy, jeśli koledzy robią z ciebie jaja, to znaczy, że ty jesteś popieprzony, a nie na odwrót. Dziwię się, że tego nie dostrzegłeś i nic próbowałeś zrobić. – Odplunął ozdobnie. – I wiem, co mi powiesz. Że za trzy miechy kończy się szkoła. I pójdziesz do liceum, gdzie znajdziesz podobnych sobie, bo wątpię, żebyśmy się spotkali w mojej zawodówce. Tam, myślisz, będzie lepiej? Chuja będzie. Potem sobie postudiujesz, zaczniesz roboty szukać i dopiero wtedy dowiesz się, co znaczą bęcki – przełknął ślinę. – Chcesz być pisarzem, tak?

– Poetą.

– Nieważne. I co ty sobie myślisz, że jak już napiszesz takie wierszyki, jak zostaniesz wielkim poetą, to co? Że my z Grelką pomyślimy wtedy: „O kurde, to był jednak gość!”? Gówno prawda. Dla ludzi będziesz cipą zlatującą ze schodów, więc weź się za siebie, nim inni to zrobią.

Słuchałem Konrada z narastającym gniewem. Chciałem chlusnąć mu w twarz winem. Nie zrobiłem tego jednak ze strachu, I dobrze, bo znów zachowałbym się jak cipa.


Łukasz Orbitowski, Tracę ciepło

czwartek, 21 lutego 2008

szczęście

Szczęśliwi ludzie są nieciekawi. Lepiej pogodzić się z brzemieniem nieszczęścia i postarać się wykrzesać z niego coś, co by było warte zachodu: poezję, muzykę lub malarstwo.


J. M. Coetzee, Młodość