Zdaje mi się, że cała wiedza o moim życiu pochodzi z książek
Jean-Paul Sartre, Mdłości

piątek, 22 lutego 2008

podstawówka

– Jedno mi nie daje spokoju zaczął Konrad. Znów poczęstował mnie papierosem i znów odmówiłem. – Bo tak jak gadam z tobą, to ty zupełnie normalny koleś jesteś, więc czemu na co dzień zachowujesz się jak cipa?

– Żyję, jak lubię.

– Aha. Lubisz być cipą?

– Nie jestem cipą.

– Jesteś, jesteś. Żeśmy cię gonili, to ubaw był, a tak można pogonić tylko cipę.

– No dobrze. Ale mówisz, że normalny ze mnie koleś... Tak właśnie powiedziałeś. To – alkohol zaczynał szumieć mi w głowie – to nie widzisz, że nie powinniście mnie tak traktować?

Konrad aż się zakrztusił.

– No, stary, a żeś strzelił – wykaszlał. – Jasne, że powinniśmy. Co ty myślisz, że ja cię będę teraz przepraszał? No idź, lepiej spierdalaj. Ja wiem, co ty sobie myślisz, że jesteś artycha i z dobrego domu, a my są kmioty, co się na tobie nie poznali. Przyznaj się, twierdzisz, że jesteś inny niż wszyscy, co? Indywidualista, tak?

– To prawda.

– A do dupy z takim indywidualistą, co nawet bronić się nie umie. jesteś gość, jesteś inny, pewno lepszy, bo mądrala z ciebie. i naucz się bronić. – Pociągnął wina. – Ja tam niczego nie żałuję i powiem ci jeszcze, że nikt ci nic złego nie zrobił. Ani żeśmy ciebie nie połamali, ani nic, zdrowy jesteś. A że wsadziliśmy cię do kantorka albo w kiblu podtopili? A co, myślisz, że lej będzie inaczej? Już się życie tobą zajmie, aż zatęsknisz za kolegami z podstawówki.

– Wątpię. – Miałem ochotę odstawić wino i pójść, ale nie wróciłbym w tym stanie do domu.

– Świat cię jebie, co? Świat to Grela, ja, Kajtek, paru innych. Ty cały czas myślisz, że świat jest do dupy A to z tobą jest coś nie tak. Jeśli żadna dziewczyna na ciebie nie spojrzy, jeśli koledzy robią z ciebie jaja, to znaczy, że ty jesteś popieprzony, a nie na odwrót. Dziwię się, że tego nie dostrzegłeś i nic próbowałeś zrobić. – Odplunął ozdobnie. – I wiem, co mi powiesz. Że za trzy miechy kończy się szkoła. I pójdziesz do liceum, gdzie znajdziesz podobnych sobie, bo wątpię, żebyśmy się spotkali w mojej zawodówce. Tam, myślisz, będzie lepiej? Chuja będzie. Potem sobie postudiujesz, zaczniesz roboty szukać i dopiero wtedy dowiesz się, co znaczą bęcki – przełknął ślinę. – Chcesz być pisarzem, tak?

– Poetą.

– Nieważne. I co ty sobie myślisz, że jak już napiszesz takie wierszyki, jak zostaniesz wielkim poetą, to co? Że my z Grelką pomyślimy wtedy: „O kurde, to był jednak gość!”? Gówno prawda. Dla ludzi będziesz cipą zlatującą ze schodów, więc weź się za siebie, nim inni to zrobią.

Słuchałem Konrada z narastającym gniewem. Chciałem chlusnąć mu w twarz winem. Nie zrobiłem tego jednak ze strachu, I dobrze, bo znów zachowałbym się jak cipa.


Łukasz Orbitowski, Tracę ciepło

1 komentarz:

zaczytany pisze...

no niby tak, ale to zawsze dla ludzi będziesz cipą, ale już nie dla siebie. A robisz to przecież nie dla ludzi, ale dla siebie. Mniejsza o ludzi. Niby Ty jesteś dla nich tą cipą, ale lać na to.
Wiem, każdy patrzy na to, jak inni na niego patrzą. Ale wiesz przynajmniej wtedy, że nie do końca mają rację. I że nie jesteś do końca taką cipą, jak Cię zamkną w garażu przyszkolnym albo jak dostaniesz za to, że chciałeś mieć sprawdzian dziś, a nie jutro. Ty może jesteś cipą, ale oni są stokroć większymi kutasami.