Zdaje mi się, że cała wiedza o moim życiu pochodzi z książek
Jean-Paul Sartre, Mdłości

wtorek, 16 grudnia 2008

czy już?

Znów się wyłamię: dziś nie będzie cytatu z książki. Jutro. Ale dziś cytat z forum (dziękuję Ewie G. za pomysł). Musze go zamieścić... choć wycinki...

książkoholicyIP: *.chello.pl Gość: agent_dolu 11.09.08, 21:34 Odpowiedz
Dzień Dobry
Nazywam się...niech będzie, Stanisław.
Jestem książkoholikiem.
Od kilku lat, nie jestem w stanie zasnąć bez ciągów liter, które uzależniły jak zroszone kroplami potu butelki piwa. Kupuje bez kolekcjonerskiego zadęcia, żadnych sentymentów dla wyrafinowanych gatunków, nad Ballantines`a przedkładam Terrego Pratchetta, zamiast Finlandi delektuje się Marcinem Wolskim.

Czy jestem jedyny?


Re: książkoholicy abranova 12.09.08, 11:11 Odpowiedz
Też czasem zastanawiam się, czy czytanie to nie nałóg. Chociaż w sumie nie
słyszałam nigdy aby gdzieś leczyli uzależnienie od książek a od telewizji czy
komputera przecież leczą!

Ja zasnąć bez czytania umiem, natomiast miewam...ciągi czytelnicze ;) Zdarza mi
się przez kilka lub kilkanaście dni nie wziąć do ręki żadnej beletrystyki,
zwłaszcza kiedy muszę poczytać więcej literatury naukowej. Natomiast jak wpadnę
w ciąg, to powieści lecą jedna po drugiej, zazwyczaj kosztem domowych obowiązków.
A może ktoś zrobiłby ankietę na sprawdzenie uzależnienia?

Czy śnią Ci śnią książki?
Czy wstając rano myślisz o czytaniu?
Czy rodzina twierdzi, że czytasz za dużo?
Czy przez czytanie zaniedbujesz obowiązki domowe?
Czy ukrywasz w domu książki na czarną godzinę? ;)...
itd, coś w tym stylu :)


--
Re: książkoholicy shiva772 12.09.08, 12:00 Odpowiedz
Nazywam się ... Shiva.
Jestem silnie uzależniona. Ciągi mam długie i przerywane z żadka
jednym dniem abstynencji.
Kiedyś było już tak źle, że sięgałam po książkowy denaturat ;)
Szwaje, Grochole itp.
Wyszłam z tego, teraz tylko wyższa półka. Na najwyższą to mi szkoda
czasu, głupia jestem i nie rozumiem "Gry w klasy" a z "Czarodziejska
górą"... e tam to już wolę detoks ;)


Re: książkoholicy lis888 12.09.08, 12:31 Odpowiedz
Nazywama się... Jestem cięzko uzleżniona od liter wydrukowanych na
papierze, nawet na bylejakim. Ten mój nałóg zaprowadził mnie na
manowce: zaniedbuję rodzine i dzieci, zamiast wyblizywac kafelki i
kibelki, ślinę się na lekturą; ostani grosz wydaję w księgarni,
odmawiając sobie innych używek; frustruję się zmarnowanym czasem,
gdy nie mogę poczytać, siedząc u ciotki na imieninach. Jestem istotą
antyspołeczną, bo nie cierpie innych, gdy przeszkadzają mi czytać;
źle traktuje książki, bo czytam je w wannie, podczas jedzenia i
gotowania. Nigdy w życiu nie dostanę od kochającego męża kwiatów, bo
go lojalnie uprzedziałam, że to straszne marnotrawienie kasy, kt.
można wydać na książki.
Przyłapano mnie w kościele na chórze na czytaniu ksiązki, na tym
samym na nudnym zebraniu rodzicielskim w szkole, równiez na akdemiii
szkolnej; w czasach studenckich zdarzało mi się ukraść ksiązki z
księgarni(biję się w piersi).
Jestem cięzkim przypadkiem bibliopatki i musze się przynać, że
zarażam innych, w tym moje czworo dzieci. Zamknijcie mnie w
bibliotece!!!!


Re: to zapraszamy i tu: pink_hamster 12.09.08, 17:28
Odpowiedz nazywam się Pinkhamster i też jestem uzależniona
czytam wszędzie-na wykładach, zajęciach, w czasie jazdy autobusem i w kościele, na zebraniach itd.
a jeśli zabraknie książek czy prasy, czytuję też instrukcje obsługi, regulaminy przewozu pasażerów mpk, instrukcje obsługi i napisy na opakowaniach produktów spożywczych
--
nie wystarczy być szczęśliwym;trzeba jeszcze,aby inni byli nieszczęśliwi



Re: książkoholicyIP: *.15.228.226.oskbraniewo.pl Gość: Mo 13.09.08, 16:52 Odpowiedz
Mam na imię Mo. Od 5 roku życia jestem uzależniona od słowa pisanego.
Prowadząc auto żałuję,że nie mogę czytać (furda ze słuchaniem książek). Cieszę się, że mieszkanie mam małe - mniej czasu potrzebuję, by je sprzątnąć i więcej mam czasu na książki.
Gdyby ktoś wymyślił odwyk książkowy i ktoś zmusił mnie, abym się poddała procesowy odzwyczajania - umarłabym.

http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=151&w=84548414&v=2&s=0


Chyba nie muszę pisać, że podpisuję się pod tyt wszystkim...? Łącznie (a może szczególnie) ze wspomnieniem o kościelnym chórze?


3 komentarze:

Anonimowy pisze...

O jak miło... ja też się oczywiście podpisuję. Ewa G.

Anonimowy pisze...

ja zamiast słuchać niewygodnych zajęć z matematyki w podstawówce to dawalam się zamykać w bibliotece i wtedy wszystkie książki były moje :D

zaczytany pisze...

ciekawy sposób. nie wpadłem na to... choć w bibliotece spędzałem bardzo dużo czasu. w podstawówce. teraz wkurza mnie w bibliotekach to, że nie można wejść między półki. a jak już można, nagle okazuje się, że nie można w ogóle wypożyczać! a jak tu się przytulić do książki tak przy wszystkich? zero intymności.

Więc kupuję wszystkie sam. i trzymam. problem w tym, że prawie nie mam gdzie spać...