Zdaje mi się, że cała wiedza o moim życiu pochodzi z książek
Jean-Paul Sartre, Mdłości

wtorek, 21 kwietnia 2009

prawie


Nie piszę jak kiedyś. Nie próbuję nikogo zaatakować. Jeśli mówię „chuj w dupę tym, którzy to przeczytają”, to dlatego, że wolałabym opowiadać coś innego. Niż to. Pisać nie znaczy wybierać swoją opowieść. Ale raczej wziąć ją w ramiona i spokojnie umieścić na stronie, najspokojniej, jak tylko można, taką, jaką się jawi. Taką, jaką obraca się w grobie, jeśli grobem jest moje ciało. Jeśli się obraca, to znaczy, że nie umarłam. Jestem szalona, ale nie martwa. Chociaż nie do końca szalona. Wziąć ją w ramiona taką, jaką jest, wolałabym wziąć w ramiona inny temat, ale nikt się mnie o to nie pytał. Pisarz może całe życie brać w ramiona historię, która nikogo nie obchodzi. Stąd zastrzeżenie, którego nie trzeba źle odbierać, to wyraz żalu, ostatni, że się nie mogło napisać innych książek niż takie, wiedząc, jak zareagujecie i że wasza reakcja sprawi mi ból. Gubię się, byłam przy Codecu, ale po to, by wyjaśnić, że między nami „już nic” nie było w tamtym momencie, musiałam się cofnąć. To nie jest brak logicznego myślenia, wręcz przeciwnie. Dojdę do tego. Zobaczycie, jestem bardzo, ale to bardzo ułożona, tylko nie mam wyboru, po prostu nie mam wyboru, już nie. Powiedziałam, że napiszę pewne rzeczy, i zrobię to. Zobaczycie, posunę się do końca. W jaki sposób oszalałam, zrozumiecie to, mam nadzieję. A jeśli to nie wystarczy, napiszę inne książki. Jeszcze wiele innych. I w końcu wszyscy czytelnicy zrozumieją. Może zajmie mi to czas aż do śmierci, ale w końcu wszyscy zrozumiecie, w jaki sposób oszalałam. Wszyscy. Obiecuję wam, to jest moja obietnica. Dotrzymam jej. To nie jest dygresja, to, o czym piszę, począwszy od Codecu. Umieściłabym ją w nawiasie, gdyby tak było. To nie jest dygresja, wyjaśniam. Zatem. Nancy. Może jeszcze do tego wrócę. Mówienie o tym nie należy do przyjemności, dla mnie, dla której mówienie było taką przyjemnością. Rozkoszą. Już to słyszę, już to czytam: Christine Angot, ból, ból pisania, żadnej przyjemności. I dlatego: Gówno. Zatem Nancy, to się zaczyna ciągnąć od nowa przez jakiś czas, krótki czas. Na szczęście.

Christine Angot, Kazirodztwo

Brak komentarzy: