Zdaje mi się, że cała wiedza o moim życiu pochodzi z książek
Jean-Paul Sartre, Mdłości

środa, 28 stycznia 2009

wybór



Znów się wyłamuję...

...ale po dwudniowym zastanawianiu się zdecydowałem, że to zamieszczę. Choć jest mocne. Może nawet za...


32 komentarze:

Anonimowy pisze...

Mocne...ale prawdziwe, nie ma co piescic. pozdro

Anonimowy pisze...

Nic co prawdziwe - nie jest zbyt mocne, niezależnie od tego, kogo to dotyczy: czasami mniej znaczy - więcej ....

Anonimowy pisze...

Jesteś nienormalny ;). Ale zgadzam się z Tobą - życie to sztuka wyboru, nie można mieć i rybek i akwarium:). A jak się pozna, co naprawdę jest Dobre, to nic już tak dobrze nie smakuje. Pozdro!

Anonimowy pisze...

Oczywiście, z tym "nienormalny" to żart;). To, o czym piszesz jest jak najbardziej normalne.

zaczytany pisze...

zastawiam się nad wprowadzeniem pewnych ograniczeń w komentarzach... jednak wolałbym wiedzieć, kto je pisze, bo anonimów jest coraz więcej...

Anonimowy pisze...

a od kiedy K to taka elitarna instytucja?
Protestuję.
Nie zgadzam się
Veto.
Guzik prawda.
To co, może zatrudnimy katolickich socjologów,zeby nam jakieś pomiary porobili, kto się nadaje, a kto nie, kto spełnia kryterium...
wystarczy niedzielną mszę zaliczyć...
dbajmy o standardy i wymagajmy - sami od siebie...
ab

Anonimowy pisze...

A może robienie porządków i ustalanie listy kogo by z kościoła wpisać na listę przewidzianych do smażenia się w piekle, zacząć od tych "uprawnionych" do robienia moralnych czystek ? Bo wielu powołanych, ale mało wybranych ... bardzo mało.

Anonimowy pisze...

Lepiej być zimnym niż letnim. A najlepiej być gorącym. Ktoś, kto należy do Kościoła, ale tak naprawdę żyje według własnej prawdy i światopoglądu sam siebie oszukuje. Pana Boga nikt nie oszuka...

Anonimowy pisze...

Kto żyje wg własnej prawdy i światopoglądu wcale do Kościoła nie należy i nie zależy mu na oszukaniu Pana Boga, bo on przecież w Jego istnienie tak naprawdę nie wierzy. On swoją przynależnością do Kościoła tylko oszukuje naiwnych wokół siebie, często najbliższych, bo jest manipulantem. Pana Boga nie oszuka nikt, a i ludzi można oszukiwać tylko do czasu, bo fałsz cuchnie

Anonimowy pisze...

Chodziło mi raczej o tych, co twierdzą, że wierzą w Jezusa Chrystusa i uznają się za katolików, ale nie żyją według Ewangelii ani nauki Kościoła.

Anonimowy pisze...

Nie ma dwóch prawd, Prawda Jest Jedna - Chrystus; zatem jeżeli ktoś wierzy w Jezusa Chrystusa, to również żyje wg Jego nauki i należy do Jego Kościoła. Natomiast to co ktoś tam twierdzi, świadczy tylko o jego mowie, a nie o nim i jego wnętrzu, którego często sam nie jest świadom. Jeżeli wierzy się w Jezusa Chrystusa i jest się w Jego Kościele, to nie ma takiej opcji - by żyć wg własnych poglądów i swojego światopoglądu. W tym miejscu kłaniają się prawa logiki: te dwa zakresy są rozłączne, bo jest albo - albo. I to jest WYBÓR.

Anonimowy pisze...

Ale ja się absolutnie z Tobą zgadzam, Drogi Anonimie. Może nazywam inaczej pewne rzeczy - to wynik moich pewnych doświadczeń i przemyśleń. Ale jak najbardziej wierzę w Tego, który Jest i w którego wierzy Kościół katolicki. Ale szczerze, trochę przeraża mnie Twoja zaciętość. Mam wrażenie, że jakbyś mnie spotkał, to byś mnie co najmniej uderzył...

Anonimowy pisze...

Nigdy, przenigdy - to wcale nie jest zaciętość, ani agresja, która spowodowałaby zadanie ciosu !!! tylko konsekwencja dokonywanych wyborów. Myślę sobie, że najtrudniej (mnie też) powiedzieć w pewnych sytuacjach "MILCZ! ODEJDŹ ODE MNIE" . Może też dlatego są ludzie, którzy twierdzą, iż wierzą w Chrystusa, przychodzą do świątyni, ale nie należą do jego Kościoła- bo bardzo trudno jest powiedzieć "MILCZ..." Ale to wcale nie znaczy, że trzeba im już teraz wystawiać bilet do smażalni w piekle, bo oni piekło mają już tu na ziemi - w sobie.Drogi Anonimie szkoda, że nie możemy podyskutować nieanonimowo ... Pozdrawiam

zaczytany pisze...

"Jeżeli wierzy się w Jezusa Chrystusa i jest się w Jego Kościele, to nie ma takiej opcji - by żyć wg własnych poglądów i swojego światopoglądu. W tym miejscu kłaniają się prawa logiki: te dwa zakresy są rozłączne, bo jest albo - albo. I to jest WYBÓR."

tak, tak...
...ale ja ostatnio przekonuje się, że praktyka jest inna. I ona wcale mnie nie razi.

Wprowadzam zasadę podpisywania się pod postami, bo już się gubię.

Anonimowy pisze...

W praktyce jest tak, że człowiek jest słaby i często przestrzeganie wszystkich bez wyjątku zasad i reguł, o których mówią księża, jest niemożliwe na ludzki sposób do zrealizowania. To niemożliwe zawsze o wszystkich dobrze mówić, nie ściągać, nie kłamać, nie klnąć, nie obijać się itd. itp. Kto zechce tak żyć, czeka go samotne życie bez ludzi, i być może psychiatryk:).

Anonimowy pisze...

Wielka szkoda, że znikł post "To boli" ...

zaczytany pisze...

takiego posta nie było...
był: boli, ale jest.

Anonimowy pisze...

Może i tak, ale był " ból" ... Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

A tak na dobrą sprawę, czy to ważne kto i jak poważnie traktuje sprawy wiary. Nie nam przecież oceniać cudze życie. Zostawmy to Panu Bogu... Pilnujmy swojego życia i swojej wiary. Każdy kiedyś będzie rozliczony ze swoich uczynków - Bóg jest przede wszystkim Miłością. Pozdrawiam!

e.

Anonimowy pisze...

Zaskakujące podsumowanie dyskusji ostatnią wypowiedzią Anonima:"...czy to ważne kto i jak poważnie traktuje sprawy wiary. Nie nam przecież oceniać cudze życie. Zostawmy to Panu Bogu... Pilnujmy swojego życia i swojej wiary " To po co było jeść tę żabę ? Chyba po to, by nie traktować serio tego bloga! Bo jeżeli istnieję w określonej rzeczywistości, to nie tylko ja jestem ważny i moje życie, ale również normy obowiązujące w tejże społeczności (choćby tylko religijnej). Nie wszystkie hucpy można akceptować w imię Nieograniczonej Miłosci Pana Boga...

Anonimowy pisze...

Wiem, że anonimowa rozmowa w takiej formie to duże ryzyko - pełno jest nieporozumień. Nie jestem teologiem, różne rzeczy nazywam swoim językiem. Chodziło mi tylko o to, żeby nie oceniać innych zbyt pochopnie, bo nie jesteśmy Bogiem i nie wiemy dlaczego czyjaś wiara jest właśnie taka a nie inna. Przecież nawet w Piśmie Św. są przypadki, że ktoś się nawrócił w ostatniej chwili przed śmiercią i Jezus obiecał mu, że go zbawi. Osobiście, jak patrzę na ludzi, to przede wszystkim chcę widzieć w nich istoty stworzone przez Boga, bez względu na to jakiej są religii i jaka jest ich wiara. Fakt, że często nie mogę się z nimi dogadać, ale w każdym człowieku szukam Bożej obecności i rzeczywiście ją znajduję. Nie znoszę natomiast ślepej ideologii, w imię której jakiś człowiek albo grupa ludzi decyduje o tym, kto może należeć do kościoła i kogo bardziej kocha Bóg. Kiedyś usłyszałam takie zdanie, że im większym ktoś jest grzesznikiem, tym bardziej Bóg go kocha. Natomiast Bóg nie znosi fałszu i obłudy, a w kościele wielu jest takich co "krzyżem padają", a i tak nie są wierni ani Bogu ani Ewangelii.

Anonimowy pisze...

I gdybyś mógł mi, Drogi Anonimowy, jeszcze wyjaśnić co miałeś na myśli mówiąc: 'To po co było jeść tę żabę ? Chyba po to, by nie traktować serio tego bloga!' Pozdrawiam!

Anonimowy pisze...

Oceniać to nie mamy prawa nikogo, niezależnie od jego poglądów; a wiary nikt nikomu nie ma prawa wybierać i to, że ktoś wyznaje inną, nie znaczy, iż jest lepszy lub gorszy... To nie w tych kategoriach rzecz osadzona, ale by być autentycznym i niczego nie udawać. Niestety często ci nauczający "z urzędu" uzurpują sobie prawo do oceny innych ludzi, a sami "po skończonej robocie" są bardzo daleko od głoszonych norm ...

zaczytany pisze...

Hmmm... Nie wiem... Ja nie nazwałbym hucpą tego, że daje się człowiekowi możliwość wyboru. To chyba najpiękniejsze w człowieczeństwie, że sami mozemy podejmować decyzje wtedy, gdy do nich dorośniemy, gdy będziemy czuli że one są nasze, jak powie psychologia. że są z nami toż-same... Dla mnie to jest ważniejsze. Jezus nie wymagał od razu od 9 uzdrowionych by przyszli podziękować mu za dar zdrowia,tak jak zrobił to ten jeden. wydaje mi się że dał im szansę, by sami do tego doszli. I myślę, ufam, także jako teolog, że dla Boga nie ważny jest efekt końcowy, ale droga doń.
I również chciałbym się dowiedzieć, jako autor bloga, drogi Anonimie, co miałeś na myśli pisząc o tym, żeby nie traktować tego bloga na poważnie. I jeszcze raz proszę o podpisywanie się.choć krótkie, jedną literką, ale żeby było wiadomo który głos jest czyj. pozdrawiam z Poznania!

Anonimowy pisze...

Pozdrawiam. Po powrocie do domu z wyjazdu, napiszę o co chodziło z tym traktowaniem bloga na poważnie/lub nie.
Anna

greguszko pisze...

zajebiste :) kurewsko zajebiste

Anonimowy pisze...

Trochę kultury baranie...

greguszko pisze...

Kultura to nie wszystko. Jedni należą do inteligencji a inni do zjełopiałej gawiedzi - ja do tej drugiej grupy.
Co do plakatu - oglądałem jakiś czas temu film o Matce Teresie z Kalkuty. Była tam scena śmierci Hindusa - jednego z chorych, którymi się zajmowała. Ona nie mówiła mu, że ma uwierzyć w Chrystusa to będzie zbawiony, tylko przyniosła mu wody z Gangesu (zgodnie z tamtejszym zwyczajem), dała mu pić i powiedziała:"Oto woda z Gangesu - świętej rzeki Hindusów". Nie chodzi o to że wszyscy muszą należeć do Kościoła Katolickiego, żeby być zbawieni. Chodzi o szczerość i autentyczną postawę. Przecież pisma Soboru Watykańskiego II mówią o kręgach przynależności - i nawet ateiści mogą być zbawieni, jeżeli postępują zgodnie z sumieniem. Dlatego lepiej być ateistą zgodnie z sumieniem niż Katolikiem wbrew sumieniu. Pozdrawiam serdecznie.

Anonimowy pisze...

Witam wszystkich po powrocie z ferii wielce zdziwiona "nowym nurtem" w treści wypowiedzi. Po zastanowieniu się doszłam do wniosku, że właściwie moja odpowiedź Autorowi "Zaczytanemu" została już udzielona pośrednio ...
Nie chcę ustosunkowywać się do aspektu "kultury" wypowiedzi,ale dla mnie b. istotną kwestią jest wspomniane "sumienie". To prawda, że jest ono b. czułym instrumentem nawigacyjnym w życiu każdego człowieka, niezależnie od rasy, religii bądź stanu. Bo można być człowiekiem bez wykształcenia, środków do życia itd. a mieć ten instrument działający sprawnie, a można zajmować ważne stanowisko w administracji wszelkiego rodzaju, w tym również kościelnej, a "sumienie" mieć rozregulowane i prawdopodobnie zrobione z tworzywa przypominającego gumę - jest tak elastyczne w użyciu. Po prostu w każdym stanie są ludzie, dla których "sumienie" nie może być ich nawigatorem, bo dryfują na granicy norm moralnych, co jest często również postrzegane przez otoczenie. I nie wiem czy w takich przypadkach, nawet przynależność do kościoła oraz podpieranie się prawem do wyboru danym przez Boga, prognozuje dalekosiężne skutki Bożego Miłosierdzia.

zaczytany pisze...

Po długiej przerwie przywróciłem rzekomy post "To boli", czyli "Boli, ale jest".

Anonimowy pisze...

Witam serdecznie!

Jestem autorem powyższego "dzieła". Co jakiś czas sprawdzam, czy krąży jeszcze po Internecie. Muszę przyznać, że to pierwsza dyskusja, która jest naprawdę wyważona, spokojna, i ludzie rozumieją jaki jest przekaz. Ateiści (ci "wojujących", czyli z gimnazjum) często piszą, że ten plakat jest przejawem katolickiego braku tolerancji. Tymczasem wcale nie jest on adresowany do ateistów, ale do tych katolików, którzy uważają, że żeby należeć do KK, wystarczy powiedzieć, że jest się katolikiem - jednocześnie nie uznają oni nauczania Kościoła, w efekcie stawiając się poza nim.

Pozdrawiam serdecznie.

zaczytany pisze...

Miło mi. Chciałem się dowiedzieć gdzie po raz pierwszy ukazała się ta grafika?

Z tą dyskusją - racja. Szkoda że adresat nie został dobrze przez większość zrozumiany i wyłapany. Pomysł niezły, choć nie ukrywam - trochę ostry i prowokatorski.